Zdradliwa wena...



Dzień dobry!

Jeśli nie mam weny nie siadam do pracy. Czasami muszę się trochę zmobilizować, bo nie zawsze ta wena chce przyjść do mnie i wszystko przeszkadza. Czasem są ważniejsze sprawy. Ale bywa też tak, że wena jest i nie opuszcza. Zmusza do działania. Raduje. Jest. Wtedy jak zaklęta siadam do pracy i tworzę. Piszę, szyję, decoupage'uje, robię biżuterię i mnóstwo innych rzeczy. I na wszystko mam czas. Mogę całymi dniami nie odrywać się od pracy.

Bywa, że chcę zrobić milion rzeczy na raz. Nie jest to dobre. Nie wiem, od czego zacząć i najchętniej robiłabym wszystko po trochu, lecz nie tędy droga. Przecież nie o to chodzi, żeby zrobić wszystko po łebkach. Wtedy mówię sobie STOP i zaglądam do kalendarza. Sprawdzam, co na dziś zaplanowałam i robię wszystko po kolei. Punkt po punkcie. Jeśli jednak nie mam konkretnie wyznaczonych zadań - zastanawiam się, co powinnam zrobić albo, co chciałabym zrobić i zaczynam działać.

Zdarza się, że wena poszła gdzieś spać, a ja ma coś do zrobienia. Zaczynam wtedy od rzeczy, do których moja wena nie jest potrzebna. Rozpisuję, kiedy jaki wpis ma się pojawić na blogu, spisuję przedmioty, które zrobiłam ostatnio, przerabiam zdjęcia, aby nadawały się do upublicznienia i pewnie sto innych rzeczy. Po jakimś czasie przychodzi chęć do stworzenia np. nowego naszyjnika. Na jednym jednak się nie kończy. Warto czasem sobie pomóc. Zacząć od mniejszych ważnych rzeczy. Wena przyjdzie sama.

Kiedy na przykład zamówiłam nowe kamienie i właśnie dotarła przesyłka. Cała promienna zamykam za kurierem drzwi i zabieram się do odpakowywania tego, co przyszło. Oczywiście towarzyszy mi zawsze mój mały ekspert, a raczej ekspertka Nelka. Zawsze sprawdzi czy sznurek jest mocny, czy kamienie dobrze są zapakowane i zabezpieczone. Musi mieć na wszystko oko. Patrzy czy prawidłowo układam produkty tam, gdzie je przechowuję i czy aby na pewno wszystko się zmieści. Często od razu siadam do pracy. Robię nowe naszyjniki czy bransoletki. Nowe kamienie są inspiracją do stworzenia z nich czegoś według mojego pomysłu.


Niekiedy wena spada na mnie jak z nieba.
Przeglądam internet, jakiś magazyn czy też oglądam tv i nagle coś zobaczę. Wtedy się zaczyna i nie ważne, która jest godzina. Może to być ranek, środek dnia czy noc, kiedy jeszcze nie śpię. Mnóstwo pomysłów w głowie i chęć do tworzenia. Jeśli z jakichś powodów nie mogę usiąść do pracy zapisuję sobie moje pomysły, żeby wykorzystać je w przyszłości. Nie chcę przecież żeby po prostu zniknęły. Czasem wyjdzie coś innego niż zamierzałam na początku zrobić, ale to dobrze. Nie można być zamkniętym. Jestem otwarta na zmiany. Zmiany na lepsze. Ty też bądź. 

                           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Copyright © ajf handmade , Blogger